Stream Na tytul mnie nie stac by wariacje.pl on desktop and mobile. Play over 265 million tracks for free on SoundCloud.
Zdarza się, że opiekunowie pupili czerpią wiedzę na temat żywienia wyłącznie od weterynarza, który kontroluje stan zdrowia ich pupila. Niestety, wiedza medyczna lekarza weterynarii nie zawsze ma pokrycie z aktualną wiedzą, mówiącą o racjonalnej diecie zwierząt towarzyszących. W takim razie jakiemu specjaliście należy powierzyć kwestie prawidłowego odżywiania naszych milusińskich? W tym artykule dowiesz się: Czy to możliwe, że weterynarz może nie znać się na dietetyce? Jak producenci komercyjnych karm zarabiają na niewiedzy i naiwności klientów (w tym weterynarzy)? Co znajduje się w składzie karm najczęściej polecanych przez weterynarzy i dlaczego nie jest to dobry skład? Jak oszczędzać na żywieniu psa i kota, jednocześnie nie szkodząc ich zdrowiu? Czy każdy weterynarz zna się na żywieniu? Odpowiedź mogłaby wydawać się twierdząca. Jednak wbrew pozorom nie zawsze wiedza na temat dietetyki idzie w parze z zawodem weterynarza. Dzieje się tak ponieważ dietetyka i weterynaria to oddzielne dziedziny. Należy pamiętać, że zawód dietetyka i lekarza to dwa różne kierunki. Dietetyk (zarówno ten ludzki jak i psi/koci) skupia całą energię na prawidłowym żywieniu, jak najbardziej dostosowanym do potrzeb danego gatunku. Prawidłowe odżywianie zabiera całą jego uwagę podczas rozwoju zawodowego. Lekarz weterynarii natomiast specjalizuje się w leczeniu oraz profilaktyce zwierząt. To bardzo szeroko pojęty temat, niezwykle czasochłonny i ciężki co potwierdzi każdy student kierunku weterynaryjnego. Nierzadko weterynarz jest specjalistą od konkretnych chorób, jednak żywienie psów i kotów nie jest kierunkiem, który zagłębiał podczas nauki zawodu. Skąd weterynarz wie o żywieniu? W związku z tym, że leczenie jest najważniejszym aspektem życia zawodowego weterynarza nie skupia się on na żywieniu tak jak dietetyk. Często wiedza o tym co szkodzi pupilom oparta jest o doświadczenie zbierane podczas wizyt klientów. Stąd mogą wynikać niedomówienia. Przykładowa dieta BARF często brana jest przez ludzi jako dowolne podawanie surowego mięsa (co jest wielkim błędem). Weterynarze słysząc, że pies czy kot był na „BARFie” i widząc skutki takiego (niedoprecyzowanego) żywienia zaczynają odradzać następnym klientom dietę BARF. Nie zagłębiając tematu nie wiedzą, że BARF jest dietą, która wymaga pomocy dietetyka lub solidnego zagłębienia w temat, które niektórzy ludzie odpuszczają i sami narażają się na wpadki żywieniowe. Jeśli wiedzę odnośnie żywienia chcemy czerpać pod weterynarza – to tylko od tego który rozszerza swoją wiedzę na temat żywienia zwierząt. Podstawą jest świadomość faktu, iż koty i psy są zwierzętami mięsożernymi… i stosowanie się do tej informacji. Niestety, na dzień dzisiejszy duża ilość lekarzy weterynarii powiela jedynie mity na temat żywienia. Mówią one między innymi, iż dla naszych pupili dobry jest ryż, inne zboża, sucha karma czy wyłącznie ugotowane mięso. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z prawdą z perspektywy aktualnym badań odnośnie żywienia. To, jak dużą wartość posiada to, aby mięso stanowiło podstawę diety mięsożercy możemy Ci zobrazować. Wyobraź sobie weterynarza, który poleca podawanie krowie, koniowi czy innemu bezwzględnemu roślinożercy mięsnej karmy. Zaklina się przy tym, że dana karma jest dobrze zbilansowana i pełnowartościowa. Brzmi niedorzecznie, prawda? Za mięsożernością kotów z oczywistych względów stoi to, iż ich cały układ pokarmowy źle trawi rośliny. Jest przystosowany pod względem głęboko biologicznym do żywienia się mięsem. Wszystkie zęby zakończone ostrą koroną, brak możliwości żucia (przystosowanie jedynie do siekania/rozszarpywania mięsa)… Pazury i instynkt łowiecki to tylko parę przykładów przystosowania mięsożerców do czerpania z mięsnej diety. Ważnym aspektem jest to, iż układ pokarmowy mięsożerców jest znacznie krótszy niż u zwierząt roślinożernych czy wszystkożernych. Przykładowo, pokarm roślinny wędrujący przez żołądek i jelita kota nie miałby szansy na prawidłowe trawienie. Przez to nie dostarczy składników odżywczych. Warto o tym pamiętać, gdy zastanawiamy się czemu nasz kot potrzebuje tak dużo karmy, gdy ma ona mało mięsa. Karma o niskiej zawartości mięsa automatycznie powoduje, że kot domaga się więcej jedzenia. Czemu zatem weterynarze polecają karmy suche, które bardzo często nie mają z mięsem nic wspólnego? Weterynarze zasługują na nasz szacunek ze względu na swoją wiedzę medyczną. Niestety w kwestii diety spotkamy się z: 1. Brakiem aktualnej wiedzy odnośnie żywienia/dietetyki. Zwłaszcza u weterynarzy starszej daty, ale nie tylko. Brak czasu na pogłębianie wiedzy o zdrowej diecie skutkuje powielaniem mitów, jakoby kot mógł pić mleko czy jeść suchą karmę bez szkody na zdrowiu i samopoczuciu. 2. Nieprzykładanie uwagi do składników karmy. Kierowanie się jedynie tym, iż karma jest zbilansowana (mimo, że karmy bezmięsne bilansowane są sztucznie, to tak jakby jeść suchy, przetworzony do granic możliwości chleb spryskany suplementami). Stąd przekonanie o słuszności żywienia suchą karmą. Na studiach weterynaryjnych bardzo mało zajęć opiera się o dietetykę zwierząt domowych. Jeśli już występują to są to niestety zajęcia pod patronatem jednej z marek suchych karm… 3. Świadome kierowanie się zyskiem – jak w każdej branży i tu mogą zdarzyć się ludzie bezwzględni i okrutni. Lekarze, którzy wiedzą o szkodliwości karm suchych i mimo to dalej ją polecają ze względu na zyski mają wiele za uszami… Oczywiście liczymy, że takich przypadków jest jak najmniej. Na czym polega współpraca między komercyjną marką, a weterynarzem polecającym karmę? Producenci słabych karm doskonale wiedzą, że autorytet weterynarza sprawia, iż klienci z chęcią zakupują karmę polecaną w przychodni weterynaryjnej. Sprzedaż produktu u weterynarza daje korzyści obu stronom. Producenci zyskują klientów, przy okazji oszukując ich co do jakości i zdrowotnych właściwości ich produktu. Natomiast weterynarze dostają prowizje (marże) od sprzedaży karmy oraz (często nieświadomie) coraz to nowszych pacjentów, np. z problemami z nerkami. Sucha karma powoduje mocne odwodnienie organizmu przez co między innymi uszkodzona jest praca nerek. Dlaczego mokra dieta dla kota jest ważna?Mimo to, niektóre firmy powołują się, że chociaż ich produkt nie ma mięsa i odpowiedniej ilości wody – jest pod ścisłą kontrolą lekarzy weterynarii. Oczywiście możesz domyślić się, czy jest to wartościowa kontrola. Możemy zapytać o to każdego dietetyka zwierzęcego. Ta nieuczciwa wymiana rzutuje także na nasze portfele i nie tylko dlatego, że w przyszłości więcej wydamy na leczenie pupila. Karmy weterynaryjne lub polecane przez niewyspecjalizowanych weterynarzy są zazwyczaj bardzo drogie i nieopłacalne patrząc na fakt, że nie ma w nich mięsa, a jedynie zawierają składniki wspomagające leczenie, które mogą być podawane osobno. Znacznie taniej i zdrowiej jest karmić swoje zwierzę mniejszą ilością mięsnej, dobrej karmy i stosować leczenie. Cenowo wychodzi ona znacznie korzystniej i nie napędza problemów zdrowotnych. Uwaga!Koty chore również mogą jeść mięsne karmy. Jeśli dieta Twojego kota musi ulec zmianie ze względu na stan zdrowia zawsze kontaktuj się z dietetykiem zwierzęcym. Koty duże i małe – potrzebują w diecie tego co dla nich dobre – mięsa Co złego znajduje się w karmach komercyjnych? Patrząc na skład „polecanych przez weterynarzy” karm, na pierwszym miejscu widnieją zboża. Zdarza się też lignoceluloza, która jest odpadem z produkcji drewna. Tak, odpad drzewny jest dodawany do karmy, którą polecają niektórzy (miejmy nadzieje, że będzie ich coraz mniej) weterynarze. W komercyjnych, popularnych karmach znajdziemy także mnóstwo bezwartościowych dla kotów zapychaczy jak pulpy buraczane, ryżowe, kukurydziane. Szkodzące zboża, a w tym soja również mają udział w karmie „weterynaryjnej” lub przez weterynarza polecanej. Zamiast mięsa znajdziemy tam białka hydrolizowane lub bardzo małe ilości produktów odzwierzęcych. Zazwyczaj są one piórami, dziobami lub innymi odpadami z rzeźni. Bez wątpienia taka sytuacja nie może mieć miejsca. Nasi pupile zasługują na mięsne, zdrowe żywienie. Kot na suchej, bezmięsnej diecie nie może być kotem! Potrzebujesz dowodu? Porównaj skład karm mięsnych karm takich jak Gussto, Alpha Spirit, Meatlove, Naturina, Power of Nature z suchymi, najpopularniejszymi karmami, które widnieją w lecznicach weterynaryjnych. Odpowiedź sobie na pytanie, które z tych karm nadają się do karmienia zwierząt mięsożernych, a które do „karmienia kur”. Więcej o analizie składu karm dowiesz się z tego artykułu. Co z karmami specjalistycznymi? Nieprawdą jest, iż psy czy koty z jakichkolwiek powodów muszą przejść na suchą karmę. Czy to po sterylizacji czy przy problemach z nerkami zwierzęta mięsożerne nadal powinny jeść mokrą, mięsną karmę. Jednak przy chorobach dietę zwierzęcia należy skonsultować wyłącznie z zoodietetykiem lub weterynarzem posiadającym wiedzę na temat żywienia. Fakt, iż weterynarz pracuje w swoim zawodzie 30 lat nie czyni go specjalistą w zakresie dietetyki – wręcz przeciwnie. Tacy weterynarze najczęściej kierując się stażem swojej pracy nie czują potrzeby zagłębiać się w wiedzę w owym temacie. Powielają w ten sposób mity specjalistyczne często nadal mają w sobie szkodzące zboża. Brakuje w nich mięsa, a ich jedyna „specjalność” polega na tym, że zawierają one substancje wspomagające leczenie jak glinki czy zioła, które można podawać we własnym zakresie. Taka karma nie jest warta swojej mity najczęściej możemy usłyszeć od lekarza weterynarii? Spotkaliśmy się z weterynarzami mówiącymi iż, 1. Koty nie mogą jeść mięsa. Wyjaśnienie: taka opinia to paradoks – cała anatomia kotów mówi, że są one mięsożerne, co za tym idzie ich dieta musi być oparta na mięsie. Może być to mięso surowe, o tym czym jest BARF dowiesz się tu . Stwierdzenie przez weterynarza, że mięsożerca nie może jeść mięsa jest nieporozumieniem. 2. Pies/kot je wyłączę żołądek ofiary, bo zawiera on rośliny, których pragnie pies/ Żołądek ofiary stanowi mały procent jej ciała i absolutnie nie jest to powód, dla którego ofiara została zabita. Żadne zwierzę nie wkłada ogromnego wysiłku w zabicie ofiary by zjeść jedynie jej 5%. Jedyne rośliny, które chce jeść kot to zielone źdźbła traw – nie robi tego dla składników odżywczych, a dla Pies/kot nie może jeść tylko mięsa, dlatego karmy które poleca zawierają tylko 4% mięsa. Wyjaśnienie: Dobra karma dla psa lub kota powinna zawierać od 60%-80% mięsa. W tym może znajdować się tam dodatek podrobów, ale podstawę diety musi stanowić mięso. 4. Mięso zawiera bakterie, więc jest niezdrowe. Wyjaśnienie: mięso posiada bakterie, jednak układ pokarmowy mięsożercy jest przystosowany do tego, aby sobie z nimi radzić – stąd też psy czy koty mogą jeść surowe mięso przy diecie BARF. 5. Nie można jeść zbyt dużej ilości białka. Wyjaśnienie: owszem, nie można, białko, węglowodany i tłuszcze muszą być dostarczane zgodnie z zapotrzebowaniem. Jednak mięsne puszki czy BARF to zbilansowana dieta i zawiera ona odpowiednią ilość białka w stosunku do innych składników. Nawet przy diecie BARF optymalna ilość białka ma być wyliczana na 8g na każdy kilogram ciała. Poza tym, zwierzęta mięsożerne nie mogą jeść zbóż, a na to już lekarz przymyka oko. Warto również dodać, że BARF i wysokomięsne puszki zawierają przede wszystkim dobre jakościowo białko, które jest zdecydowanie lepiej przyswajalne niż te z suchej Kot/pies będzie agresywny jak będzie jadł mięso. Wyjaśnienie: koty i psy bywają agresywne ze strachu, z bólu, z problemów behawioralnych, absolutnie mało poważnym mitem jest to, że białko zwierzęce powoduje agresje u przeciwnie. Składniki zawarte w mięsie wpływają na pozytywny nastrój zwierząt mięsożernych i Psy i koty mogą jeść mięso, ale yorki/maltańczyki/ragdolle muszą być na specjalnej karmie z dedykacją. Wyjaśnienie: To tylko chwyt marketingowy, bez względu na rasę czy wielkość koty i psy powinno żywić się mokrą, mięsną dietą. Zobacz artykuł : Czy yorki mogą jeść mięso. Tak, Mruczku. Powyższe mity budzą u nas podobną reakcję 🙂 Podsumowując Zrobimy ogromną przysługę naszym zwierzętom, ich zdrowiu i samopoczuciu oraz naszemu portfelowi, gdy przy wyborze diety będziemy posiłkować się radą dietetyka zwierzęcego. Jeżeli wybieramy weterynarza, to jedynie takiego, który zna się na żywieniu. Polecanie suchej karmy jest brakiem wiedzy o jej szkodliwości. Zaletą każdego opiekuna jest umiejętność samodzielnego czytania składu karm. Możesz o tym poczytać tutaj: Czy ta karma jest dobra, czyli jak wybrać karmę jeśli chcesz być świadomym opiekunem. Zobacz także:Dlaczego nie warto karmić suchą karmą?Czy karmy marketowe szkodzą?Czy sucha karma czyści zęby?
Nic nie przeraża weterynarza. 10,273 likes · 45 talking about this. Wydawnictwo Edra Urban & Partner jest od ponad 20 lat liderem wśród wydawców medycznych, a jej publikacje cieszą się rosnącym Wiele osób zastawia się jak dostać się na medycynę weterynaryjną, a przy okazji nie zwariować. Niestety znam kilku osób, które faktycznie postradały zmysły próbując dostać się na studia medyczne. Więc jak to zrobić? Moje pierwsze podejście do matury skończyło się przedmiotami podstawowymi na ponad 90% ale jak dla mnie średnim wynikiem matury. Wtedy nie do końca myślałam o weterynarii więc zdecydowałam się poprawiać maturę z biologii i z chemii, bo o ironio chciałam być zwykłym smutnym lekarzem. Jakie popełniłam błędy ucząc się pierwszy raz, a które wyłapałam za drugim razem? 1. Zapomnij słowo `podręcznik` Niestety, ale uczenie się do matury z podręcznika do fikcja. Oczywiście trzeba przerobić cały materiał najlepiej rok przed podejściem do matury. Najważniejsze są zadania. Klucz matur jest dość sztywny więc nie ma co liczyć na cuda, a nauczyć się po prostu w niego celować. Dlatego ważne jest rozwiązywanie zadań, zadań i zadań. Przerób wszystkie matury i znajdź dobre zbiory zadań. (za tydzień opowiem o tych z których sama się uczyłam) 2. Systematyczność Nie odkładaj nauki na później. 6 dni w tygodniu wykonujesz swoją pracę - przygotowanie do matury. Stwórz kalendarz, który usprawni Ci naukę. Rób zadania działami przez kilka miesięcy, a potem mieszaj je w postaci gotowych matur. Mi pomógł w tym kurs Medicus, gdzie czułam się bardziej zmuszana do regularnego powtarzania materiałów niż na korepetycjach, na które chodziłam w liceum. Plusem kursu był właśnie harmonogram i to, że prowadzący przypominali nam dany temat + rozwiązywaliśmy jakieś zadania, co było dobrym fundamentem do robienia ich później samemu z różnych książek w domu, a dzień wcześniej szybkiego powtórzenia materiału żeby nie być zielonym jak ufoludek. 3. Co za dużo to nie zdrowo Wyznacz sobie ilość zadań na dzień, ale bez przesady. Ma to być minimum, które zawsze będziesz miał czas zrobić. Ja założyłam 20 zadań z biologii i tyle samo z chemii. Chociaż przy dobrych wiatrach zrobiłam kiedyś cały zbiór zadań z biologii, ale to inna bajka. Trzymaj się tego i wykraczaj tylko wtedy gdy będziesz mieć siły i czas. Gdy od razu założyć 120 zadań dziennie poddasz się po 4 dniach zmęczony i poirytowany. 4. Rusz się! Siedzenie przy książkach męczy Twój mózg, a Twoje ciało aż kipi. Dużo lepiej się uczy przy codziennej regularnej dawce ruchu. Nie każe nikomu spędzać 6h na siłowni i być super wysportowany. Pół godzinnny spacer z psem, 45 minut joggingu albo 4 minutowa tabata - cokolwiek byle się ruszać. Ćwicząc Twój organizm lepiej funkcjonuje więc łatwiej Ci się skupić na nauce. 5. Sen Będąc w liceum nie szanowałam tej obecnie mojej ulubionej rozrywki. Tylko wyspany mózg może dobrze przyswajać wiedzę. W czasie snu Twoja wiedza ma szansę się ułożyć, ciało wypocząć i nabrać nowych sił. Czasami można zarwać noc, ale bez przesady. Zdrowy sen to naprawdę recepta na zdaną dobrze maturę. 6. Jeden dzień wolny Wybierz jeden dzień w tygodniu, w którym nie będziesz się uczyć. Ja wybrałam jeden dzień z weekendu i do tej pory staram się w ten dzień nie uczyć. Ma to być dzień dla Ciebie - ulubiony serial, basen, spacer do lasu, odwiedziny u Babci - cokolwiek co Cię zrelaksuje na maksa. Pracując cały czas szybko się irytujemy, dlatego jeden dzień może jednak zbawić. 7. Jedzenie Wbrew pozorom ma znaczenie co jemy. Gdy Twoje menu będzie zbyt pełne ciężkich dań, Twoje ciało będzie skupiało się bardziej na trawieniu niż nauce. Jedz orzechy, bo poprawiają pracę mózgu. Pamiętaj o niezbędnych witaminach i minerałach, które są w jedzeniu. Jedz regularnie i często. To sprawi, że Twój mózg nie będzie się martwił jedzeniem, a skupi się na przygotowaniach do egzaminu dojrzałości.
No hej, my już jesteśmy po wizycie u weterynarza. Oczywiście matka wariatka musiała pomylić dni tygodnia i poszliśmy sobie na 17:00 chociaż doktor
Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? / 2012-02-29 12:18 Wyświetlaj: Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? Emi.. / / 2012-08-06 00:04 Pewnie, że nas nie stać. Skąd przeciętny Polak ma wziąć minimum tysiąc złotych na ratę kredytu hipotecznego? Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? wojciech954 / / 2012-07-20 13:35 na zdjeciu debowe tarasy w katowicach...juz niedlugo jedno z mieszkan bedzie moje! Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? Oleczka993 / / 2012-08-10 02:05 O, gratuluję:) Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? Cieżko naprawdę wnająć samemu mieszkanie, a co dopiero wykupić!! Pomimo że mam umowę o pracę , nie potrafię sam utrzymać się z mojej wypłaty, bo tak wszystko jest drogie... przecież to jakieś nieporozumienie!! Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? gosc2345 / / 2012-03-19 13:37 w cenie mieszkania mozna kupić szereg z tarasem i ogrodem i to niekoniecznie na rogatkach miasta. np na Maślicach przy ul. Lubelskiej Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? Henryk X8 / / 2012-03-03 10:33 Na te kołchozowe blokowisko nikt się nie garnie jedyne rozsądne wyjście budowanie domu. Mieszkam na którymś z kolej wspólnocie i wszedzie jest jednakowo libacje całe noce i szalejący najemcy. Burdel na kółkach. Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? milakir / / 2012-02-29 20:28 Czytałem gdzieś artykuł że to koniec obniżek i spekulują podwyżki cen nieruchomości. W zeszłym miesiącu byłem oglądać mieszkanie z agentem ober-haus. Nie zdecydowałem się na kupno i dziś żałuję tamtej decyzji:( Ceny transakcyjne wciaz spadaja jq / / 2012-02-29 13:02 Powoli ale kierunek jest jeden, przy tym tempie za 2 lata bedzie mozna myslec o kupnie mieszkania. Jest juz nowy SARFIN za IV kw 2011 Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? elka07 / 2012-02-29 15:24 / Bywalec forum nie dziwi mnie wcale, ze najgozrej jest w Krk, zatrzymało się bardzo to miasto, nie rozwija się specjalnie, zarobki małe, z pracą kicha, a mieszkania drogie - szkoda, bo to miasto ma możliwości Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? catpower / 2012-02-29 15:48 / Bywalec forum ale że w Katowicach najlepiej? nie spodziewałem się, mieszkania mogą mieć niższe ceny - ok, ale zarobki też nie są jakieś duze przecież Re: Nie stać nas na mieszkania. Gdzie jest najgorzej? k aczordonald / / 2012-02-29 12:18 budzet jest zawsze za maly , jak cos jest za drogie, w sensie ze cena dobra jest sztucznie(nieuczciwie) napompowana. PODOBNE ARTYKUŁY Własne mieszkanie - krok po kroku Ubezpieczenie mieszkania - co trzeba o nim... Poradnik remontowy, czyli jak zmienić... Nadal jest szansa na kredyt z 10 proc.... Jak długo trzeba oszczędzać na mieszkanie? Najnowsze wpisy Polityka, aktualności Kraj Świat Polityka Gospodarka Galerie zdjęć Forum inwestycyjne Spółki giełdowe Forum finansowe Forum dla firm Forum prawne Forum pracy Forum emerytalne Forum ubezpieczeń Forum podatkowe Forum nieruchomości Forum motoryzacyjne W wolnym czasie Technologie

Weterynarz to osoba, która wie, jak zadbać o zdrowie Twojego zwierzaka. Sprawdź, jakie obowiązki ma lekarz weterynarii i dlaczego warto korzystać z jego usług.

Drożyzna sprawia, że statystycznie wypoczywamy krócej 25 lip, 08:25 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę W zeszłym roku średni czas rezerwacji krajowych wakacji wynosił cztery, pięć dni, a w tym roku są to średnio trzy, cztery dni – podaje w poniedziałek "Rzeczpospolita", powołując się na informacje platformy rezerwacyjnej Foto: Karolina Walczowska / Onet Na plaży we Władysławowie Polacy ograniczają czas wypoczynku z powodu wzrostu cen noclegów, wyżywienia i paliw. "Rz" zauważa, że wyższe koszty i niepewność sytuacji na rynku spowodowały również zmiany w wakacyjnych planach Polaków – ich modyfikacji dokonało (według badania GfK) 57 proc. ankietowanych, a około 20 proc. nie planuje w tym roku wyjazdu urlopowego. Nową tendencją – jak podnosi gazeta — są rezerwacje na ostatnią chwilę, nawet zaledwie dwa, trzy dni przed wyjazdem. "Liczba gości wzrosła w porównaniu z rokiem 2021, ale ich pobyty są krótsze" – mówi "Rz" Leszek Mięczkowski, prezes Grupy Dobry Hotel, do której należy 17 obiektów w miejscowościach wypoczynkowych. "Góralskie premium", czyli kicz, reklamoza i naciąganie turystów w Zakopanem Co piąty badany przez GfK w ogóle zrezygnował z wyjazdu. "Decyzje o rezygnacji z urlopu lub spędzeniu go blisko domu wynikają przede wszystkim z rekordowej inflacji i cen usług turystycznych, paliwa czy żywności. Obserwujemy też obawy przed lataniem wynikające z wojny w Ukrainie oraz z problemami z płynnością w zakresie obsługi ruchu lotniczego w Europie. Z pewnością będą to wakacje inne niż wszystkie i wiele sektorów bardzo mocno to odczuje" – powiedziała na łamach "Rz" Dominika Grusznic-Drobińska, dyrektor w GfK. Data utworzenia: 25 lipca 2022 08:25 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj. Nie jest w tej walce sam, bo ludzie go kochają i może liczyć tylko na ludzi, bo dla instytucji państwowych jest numerkiem w statystykach i kosztem. Tak jak napisałam w p o ś c i e z 2013 roku dla NFZ Gaworski jest pacjentem, który nie rokuje, więc lepiej żeby sobie umarł. Boże broń nie z powodu eutanazji, bo przecież życie jest Ale mnie to odrzuca, odpycha... ten odrażający zapach, tyle śmieci, że aż się lepi... Smród, brud i ubóstwo. Tak definiujemy zjawisko, które dostrzegamy na ulicach naszych miast, w parkach, na dworcach, w ogródkach/domkach działkowych, przy blokowych garażach... B-E-Z-D-O-M-N-O-Ś-Ć. Na czym polega ta cała bezdomność, o której (Chwała Panu!) mówi się coraz więcej i częściej? Bezdomnością bez wątpienia możemy nazwać brak dachu nad głową, nieposiadanie schronienia, własnych czterech ścian. Ale czy tylko? Bezdomność = brak domu. Czymże jest więc dom? Dom to miejsce, gdzie mieszka Miłość. Dom zapewnia Ci bezpieczeństwo, ciepło. Dom tworzysz Ty. Nie czynisz tego przez stawianie budynku, ale przez rozniecenie ognia bliskości wśród tych, których wybrałeś/otrzymałeś. Bez Miłości, którą jest Ojciec, DOM to tylko ograniczona pustakami postawę powinienem/powinnam przyjąć? "Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;byłem spragniony, a daliście Mi pić;byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;byłem chory, a odwiedziliście Mnie;byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie".Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" A Król im odpowie: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie."Wówczas zapytają i ci: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?" Wtedy odpowie im: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili". I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego»." [Mt 25, 31-46] Tak często brakuje mi odwagi, ażeby podejść do potrzebującej osoby i wydusić z siebie zwykłe, codzienne "Dzień dobry!"... Ci ludzie nie są bez winy. Jeśli Ty jesteś gładki jak kamień płukany przez górski strumień, rzuć kamieniem pierwszy, śmiało (o ile jeszcze tego nie zrobiłeś - choćby w metaforyczny sposób)! Nie nam oceniać tych ludzi. Ich wyjście na ulice (w dosłownym sensie tego sformułowania) to, wydaje mi się, ostatnia próba ratunku - szukanie pomocy, której do tej pory nie otrzymali bądź którą niegdyś odrzucili. Często siedząc/leżąc na ławce czy chodniku mają nadzieję, że ktoś jednak się o nich zatroszczy. Bezdomni bardziej niż pieniędzy, jedzenia czy alkoholu potrzebują drugiego człowieka, który przyniesie im niezwykły CHLEB będący w stanie zaspokoić ich wszelkie pragnienia... choć często oni sami nie zdają sobie z tego sprawy. Dlatego, powtarzając za Św. Bratem Albertem Chmielowskim - BĄDŹ DOBRY JAK CHLEB! Wszystko co Bóg stworzył było dobre. Człowiek okazał się nawet bardzo dobry. Zaś Chleb Życia, po którego spożyciu JUŻ NIGDY nie będzie NIKT łaknął to sam Jezus Chrystus. On daje nam siebie w całości i jest przy tym taki rozrzutny! Dziś zadaje sobie pytanie: Kto jest bardziej ubogi? Ja czy oni? Odpowiadam: Ja, bo samej nie stać mnie na pomoc potrzebującym. "Samej", bo z Nim to zupełnie inna bajka..."Patrzcie ubodzy, i rozradujcie się; niech ożyje wasze serce, którzy szukacie Boga, Bo Pan wysłuchuje biednych i swoimi więźniami nie gardzi." [Ps 69, 33-34] Dziękuję wszystkim Wam, którzy wspieracie osoby potrzebujące - bezdomnych, ubogich, chorych, osamotnionych...; którzy nie przechodzicie obojętnie obok ludzkiego cierpienia. Dziękuję całemu dziełu CARITAS. Dziękuję Zupie na Planach - pomysłodawcom, organizatorom, wolontariuszom, przyjaciołom... Dziękuję ks. Danielowi Glibowskiemu - Przyjacielowi Bezdomnych i wszystkim rozsiewającym wraz z nim dobro, tam gdzie go przeraźliwie brak, radomskim Przyjaciołom . DZIĘKUJĘ WAM I ZA WAS! Przyjaciółka.

Lyrics to Dominika i Janusz Żyłka Całuj, Nie Żałuj: Siedzisz tu koło mnie zarywasz nie pierwszy raz Ja palę się w objęcia Twe a Ty wciąż gadasz i gadasz Find the lyrics and meaning of any song, and watch its music video.

data publikacji: 11:30, data aktualizacji: 14:41 ten tekst przeczytasz w 7 minut Przez laty dziesiątkowały ich choroby zakaźne, a ich praca bywała śmiertelnie niebezpieczna. Dziś standardy BHP oceniają ryzyko zawodowe weterynarzy jako średnie. Jeśli ktoś oczywiście akceptuje kolekcję blizn otrzymanych w spadku po niezadowolonych pacjentach... VGstockstudio / Onet. Potrzebujesz porady? Umów e-wizytę 459 lekarzy teraz online Choroba zawodowa Wszystkie zwierzęta duże i małe Atak z powietrza W 1887 roku lekarz wojskowy David Bruce postanowił przyjrzeć się bliżej chorobie, która dziesiątkowała brytyjskich żołnierzy. Odkrył, że jej przyczyną była bakteria, nazwana od jego nazwiska brucellą, przenoszona przez maltańskie kozy, których mleko pili żołnierze. Szybko okazało się, że bruceloza nęka także krowy, konie, osły, świnie i inne gatunki zwierząt, a do tego łatwo przenosi się na ludzi. W Polsce jej prawdziwa epidemia wybuchła po II wojnie światowej – szacowano, że w 1948 roku zakażone było 23 proc. bydła w państwowych gospodarstwach rolnych. A od bydła zakażali się ludzie, zwłaszcza ci przy nim pracujący, w tym weterynarze. Choroba zawodowa – Bruceloza była kiedyś chorobą zawodową weterynarzy. Brucelle powodują poronienia u bydła, a wtedy wzywa się weterynarza, żeby odkleił zatrzymane łożysko. Kiedyś nie używaliśmy rękawiczek, więc wystarczyło, że weterynarz miał uszkodzoną skórę na dłoniach, o co w naszym zawodzie nietrudno, i zakażał się poprzez kontakt z wodami płodowymi, płodem albo łożyskiem – Aleksander jest lekarzem weterynarii z 20-letnią praktyką, przyjmuje w jednej z podwarszawskich miejscowości. O brucelozie na szczęście, tak jak większość dzisiejszych weterynarzy, tylko słyszał. – Dawniej prawie 100 procent weterynarzy było chorych, a to choroba bardzo ciężka i przewlekła, powodująca zapalenia jąder, wsierdzia, opon mózgowych i mózgu. Istniał nawet rodzaj przytułku, domu spokojnej starości dla najciężej chorych weterynarzy, bo wskutek ciężkiej i przewlekłej infekcji część zostawała inwalidami. Polscy weterynarze i hodowcy przez wiele lat walczyli z brucelozą eliminując chore zwierzęta i dopuszczając do rozmnażania tylko zdrowych osobników. Dziś według Państwowej Inspekcji Sanitarnej w Polsce notuje się kilka zakażeń brucelozą wśród ludzi rocznie i są to przypadki "zaimportowane", najczęściej z krajów basenu Morza Śródziemnego. Chorują turyści po zjedzeniu przetworów z surowego lub niedogotowanego mleka kóz i owiec, które w tamtych rejonach nadal bywają nosicielami brucelozy. – W tej chwili de facto brucelozy u nas nie ma, co nie znaczy, że nie może wrócić. Jeżeli chodzi o choroby odzwierzęce, to groźna dla nas, lekarzy, może być jeszcze wścieklizna, ale ostatni zarejestrowany przypadek wścieklizny u człowieka w Polsce zdarzył się w 2002 roku. Co więc dziś jest zagrożeniem dla lekarza weterynarii? Niezadowolenie jego pacjentów. Wszystkie zwierzęta duże i małe – Gryzie nas wszystko, większe zwierzaki kopią i bodą. Każdy weterynarz, w tym ja sam, ma pełno blizn na ciele. Już na egzaminie z chirurgii koń nadepnął mi na stopę w lakierku, na betonie, miło nie było... Najbardziej spektakularnie oberwałem też na studiach, od mastino napoletano, to rasa psów, których Rzymianie używali do pilnowania niewolników. Przenosiłem go z klatki do klatki i ugryzł mnie w połowie ręki, między łokciem a nadgarstkiem. Trafił tuż koło nerwu promieniowego, który odpowiada za prostowanie palców. Pojawił się ropień, nerw uległ zakwaszeniu i na jakiś czas przestał działać. Przez dwa tygodnie miałem rękę sparaliżowaną, biegi w maluchu zmieniałem nadgarstkiem. Weterynarz musi mieć refleks, trochę siły i dobrą kondycję. Bo inaczej częściej niż pacjentów będzie zszywał i opatrywał siebie. – Każdy z nas w każdej chwili może być niebezpiecznie ugryziony. Koleżanka behawiorystka, taki psi psycholog, chciała poprawić rottweilerowi źle założony kaganiec i straciła palec. Mnie raz pies załatwił trzy palce na raz – jedno ugryzienie, poniżej sekundy. Gabinet zachlapałem krwią w kilkanaście sekund. No i co, musiałem sobie nakleić plaster i skończyć robić psu zastrzyki. Po pracy założyłem rękawiczkę chirurgiczną, żeby sobie krwią nie zachlapać motocyklowej i jakoś dojechałem do domu. Żona w krzyk "Rozpieprzyłeś się na motorze!". A ja na to, że właśnie nie, w pracy byłem! Aleksander twierdzi, że weterynarz musi mieć poczucie humoru, to najlepsza szczepionka na stres. Bo gdy się jest rannym w pracy, za chwilę oberwie się drugi raz – mniej się uważa, wolniej reaguje. A zejść z dyżuru nie można. Za to nudy w tym zawodzie nie ma, każdy dzień jest przygodą. – Nigdy nie wiadomo, na co się trafi. Koledze policja raz przywiozła pająka, na oko ptasznika – wylazł z samochodu w warsztacie, mechanicy złapali go w słoik i zadzwonili po policjantów, a ci przyjechali do weterynarza, żeby stwierdził, czy toto jest jadowite. Mnie o pomoc poprosił facet, kiedy byłem na SGGW na kursie doszkalającym. "Tylko zastrzyk zrobić", no to się zgodziłem. Zaprowadził mnie do herpetarium, gdzie było kilkadziesiąt węży, a pacjentem był pyton siatkowaty, na oko 40 kilo, grubości mojego uda. Poczułem, jak się ściany na mnie nasuwają, bo ja się panicznie, ale naprawdę panicznie boję węży, nigdy z nimi nie pracuję. No ale zrobiłem ten zastrzyk i spieprzałem stamtąd tak, że jak mnie koledzy na dole w barku zobaczyli, to pytali co się stało, że taki blady jestem. Najtrudniejsze przy zabiegach są zwierzęta dzikie, bo są nieprzewidywalne. I wtedy komedia może się zamienić w tragedię. Jak piętnaście lat temu, podczas obławy na tygrysa bengalskiego, który uciekł z cyrku na warszawskim Tarchominie. Zginął wtedy weterynarz Ryszard Karczewski, jedyny w stolicy specjalista od łapania dzikich zwierząt. – Rysiek został omyłkowo zastrzelony przez spanikowanego policjanta, miał 43 lata, zostawił dwie córki. Bardzo chciał tego tygrysa uratować i dołożył do tego własne życie. To też jest niebezpieczeństwo naszego zawodu. Atak z powietrza Na co dzień od tygrysa niebezpieczniejsze jest to, czego nie widać. Narcotan i halotan to wziewne środki znieczulające, stosowane podczas zabiegów chirurgicznych. Zaintubowane zwierzę oddycha w systemie półzamkniętym i otrzymuje je wprost do tchawicy, ale gaz nie jest przez nie metabolizowany i znajduje się w wydychanym przez uśpionych pacjentów powietrzu. – W teorii na sali chirurgicznej powinny być pochłaniacze, które odzyskują gaz z powietrza, albo urządzenie wypuszczające go rurami na zewnątrz budynku. Tyle, że często weterynarze tego nie mają, bo to są drogie rzeczy. A taki uciekający z aparatu gaz jest groźny zwłaszcza dla naszych koleżanek w ciąży, na przykład halotan obniża napięcie mięśni ciężarnej macicy i zwiększa ryzyko krwotoku poporodowego. One zresztą w ogóle mają więcej problemów, bo mogą też zarazić się od kotów toksoplazmozą. Większość weterynarzy miała z nią kontakt, i o ile nie złapiemy HIV, to ta choroba nie jest dla nas zagrożeniem. Ale zakażenie u ciężarnej, albo starającej się o dziecko kobiety, może prowadzić do uszkodzenia płodu albo poronienia. Dlatego duża część spodziewających się dziecka koleżanek na jakiś czas przerywa pracę. Na toksyczne działanie leków narażeni są zwłaszcza lekarze weterynarii pracujący z chemią nowotworową. To bardzo silne i toksyczne leki. – Ja się do tego nie dotykam, ale mój kolega ma specjalny zestaw do mieszania tych leków, bo nawet przy ich przelewaniu trzeba bardzo uważać. Miesza i rozcieńcza chemię nowotworową pod specjalnym wyciągiem, żeby zminimalizować ryzyko kontaktu ze skórą czy wdychania tych preparatów. Wszyscy lekarze używający tego typu leków powinni mieć takie zestawy, ale wiadomo, że różnie z tym bywa, zwłaszcza w mniejszych gabinetach. Różnie bywa także z ochroną przeciw promieniowaniu rentgenowskiemu. Oficjalnie wykonujący rentgeny lekarze pracują w kontrolowanych warunkach. – Nieoficjalnie dwóch kolegów pracujących w znanym warszawskim punkcie wykonującym prześwietlenia zawinęło się na nowotwory. Oczywiście nikt tego głośno nie powiedział, ale raczej mało prawdopodobne, żeby był to przypadek. Tym, co czyha na weterynarzy, bywa też ich własny układ odpornościowy, który osłabiony, nie jest w stanie zwalczyć ataku grzybów Microsporum canis, powodujących grzybicę drobnozarodnikową, którą najłatwiej zarazić się od chorego kota czy psa. – Wystarczy, że mamy niższą odporność skórną i uszkodzenie skóry na dłoniach, co przecież przydarza się nam permanentnie. Ta grzybica nie jest groźna, daje małe, swędzące placki na skórze i łatwo się leczy, ale przyjemne to nie jest. Podobnie jak alergie, które również bywają zmorą weterynarzy. Uczulają ich leki i preparaty stosowane na zwierzętach. Albo... same zwierzęta. – Kolega na trzecim roku studiów dowiedział się, że jest uczulony na kota. Mimo to podjął pracę w lecznicy małych zwierząt. Spanikował dopiero gdy sam na ostrym dyżurze dostał potwornego ataku astmy. Zaczął się dusić i tracić przytomność, nie był w stanie wezwać pogotowia. Dowlókł się do szafki z lekami, wziął w strzykawkę steryd i dwa miligramy atropiny i walnął to sobie w udo, przez spodnie. Oddech mu wrócił. Skończyło się tak, że odszedł z pracy i założył firmę zajmującą się trzodą chlewną. Wiem, że teraz znowu ma lecznicę dla małych zwierząt, ale zatrudnia ludzi, którzy dla niego pracują. Jak się ma wirusa weterynarii we krwi, to strasznie trudno się tego pozbyć... weterynarz choroby zawodowe Weterynarz zachorował na małpią ospę. "Byłem przerażony" Od chwili ogłoszenia pierwszego przypadku małpiej ospy (7 maja), chorobę wykryto już u ponad 200 osób w 19 krajach świata. Wirus zwiększa swój zasięg, choć nie... Paulina Wójtowicz Jak najskuteczniej pozbyć się kleszcza? Metoda francuskiego weterynarza "szczelina plus obrót" jest szybka i prosta Sezon aktywności kleszczy, który trwa od wiosny po późną jesień, już się rozpoczął. W Polsce występuje 19 gatunków tych pasożytów żywiących się krwią ludzi i... Monika Zieleniewska Gwałtownie rośnie sprzedaż amantadyny. Receptę może wypisać nawet weterynarz Jak dotąd nikt nie potwierdził skuteczności amantadyny w leczeniu COVID-19, chociaż takie badania prowadzą różne ośrodki, również w Polsce. Jednak mimo to... Beata Michalik Chorujesz? Pomoże ci weterynarz To nie żart. Doktorzy od zwierząt wiedzą czasem więcej niż lekarze. Najwyższy czas, by medycyna i weterynaria zaczęły współpracować. Dla dobra pacjentów:... Margarette Driscoll | The Sunday Times COVID-19 jest chorobą zawodową Ministerstwo Zdrowia wpisało COVID-19, czyli chorobę zakaźną wywołaną wirusem SARS-CoV-2, na listę chorób zawodowych. Medexpress Pylica - objawy, przyczyny, leczenie. Choroba zawodowa górników i nie tylko Na pylicę, jako chorobę zawodową, zapadają nie tylko górnicy, ale także osoby narażone na pracę w środowisku skażonym pyłami. To również choroba wynikająca z... Zawody, które najbardziej rujnują zdrowie Amerykanie przeanalizowali 974 zawody pod kątem zagrożenia, jakie stanowią dla zdrowia. Wyniki badania są zaskakujące. Najczęstsze choroby zawodowe w Polsce Za chorobę zawodową uznaje się schorzenie spowodowane działaniem czynników szkodliwych dla zdrowia, które występują w środowisku pracy. Przyczyną choroby...
IfDCx.
  • 6rkr11uwf9.pages.dev/367
  • 6rkr11uwf9.pages.dev/142
  • 6rkr11uwf9.pages.dev/141
  • 6rkr11uwf9.pages.dev/190
  • 6rkr11uwf9.pages.dev/215
  • 6rkr11uwf9.pages.dev/370
  • 6rkr11uwf9.pages.dev/228
  • 6rkr11uwf9.pages.dev/339
  • 6rkr11uwf9.pages.dev/345
  • nie stac mnie na weterynarza