Międzynarodowe szkoły z internatem mają wiele zalet. Są dobrym rozwiązaniem dla uczniów z Polski i innych krajów europejskich, a także z USA i Kanady. • Wysoki poziom nauki: prywatne szkoły z internatem zwykle zapewniają nauczanie na bardzo wysokim poziomie. Oferują szeroki zakres programów i kursów na poziomie szkoły średniej.
July 21, 2015 29 comments Kilka miesięcy temu napisałam notkę o tym czy Amerykanie są inteligentni i wspomniałam o Amerykańskich szkołach. Pojawiły się pytania o to jak wygląda edukacja w Ameryce i czym się rożni od polskiej? Myślę, ze ta dzisiejsza notka będzie przydatna nie tylko dla rodziców ale i wszystkich osób planujących studia bądź prace w Stanach. Często słyszy się wypowiedzi, ze Polacy są lepiej wykształceni. Padają ironiczne wypowiedzi, ze w Polsce nikt nie skończy ogólniaka grając tylko w piłkę. Każdy student z Polski po przyjeździe do Ameryki będzie się nudził na lekcjach matematyki. Tak to prawda. O ile nasze szkolnictwo uczy nas myślenia i rozwiązywania problemów, to Amerykanie kładą nacisk na rozwój indywidualności. Musze przyznać ze, niestety wielu bardzo ważnych rzeczy nie uczy się polskich szkołach. Przede wszystkim umiejętności wystąpień publicznych, publicznej debaty i ducha przedsiębiorczości. Z perspektywy, mieszkając tutaj od kilku lat i mając doświadczenie zawodowe na rynku pracy w Polsce i W Ameryce, musze przyznać ze te umiejętności są znacznie ważniejsze na rynku pracy. Już pierwszego roku w szkole podstawowej amerykańskie dzieci mają tzw.: “show and tell” czyli “pokaz i powiedz”. To obowiązkowa zabawa już w przedszkolu i w szkole podstawowej. Dzieci przynoszą przedmioty z domu i na środku klasy opowiadają o nim. Chodzi o to aby nauczyć się mówić przed dużą grupą osób. My w szkole uczymy się siedzieć cicho i odpowiadać tylko zapytani. Grzeczne i ciche osoby są wynagradzane w szkole za co oczywiście przyjdzie im zapłacić w przyszłości na rynku pracy (z czym ja mam cały czas problem, zwłaszcza w porównaniu do Amerykanów). To jest niesamowite, ze nawet bardzo młode osoby tutaj, czują się zupełnie swobodnie przed tłumem ludzi. Kolejną rzeczą, która bardzo mi się podoba u Amerykanów to to jak traktują dzieci w odniesieniu do ich potrzeb i umiejętności. Oczywiście to już nie tylko kwestia szkoły, ale i rodziców. Rodzice mają tutaj jakby większe zaufanie do dzieci. Dzieci są częścią spotkań rodzinnych i biorą aktywny udział w rozmowach, odważnie i głośno wygłaszają swoje opinie. W Ameryce dzieciom pozwala się na śmiałość i podważanie autorytetów. Nie spotkałam się tez w Polsce z tym żeby dzieci były tak często chwalone z swoją pracę. Przykładowo: rysunki dzieci w szkole pokazywane są na wszelkiego rodzaju wystawach od lokalnego spożywczaka do kawiarni. Rodzice i szkoły w ten sposób budują pewność siebie u dzieci, co jest kluczowe, aby odnosić życiowe sukcesy. Nie spotkałam się z tym niestety w Polsce. Ta pewność siebie ułatwia im start w życiu zawodowym. Czasami w osłupieniu patrzę na bardzo młodych, 20-to letnich Amerykanow u mnie w pracy, którzy prowadzą spotkania tak jakby mieli kilkadziesiąt lat doświadczenia. Kolejna ciekawostka: napisała do mnie ostatnio mama, Polka, która szuka prywatnej szkoły w Nowym Jorku gdzie „w większości będą dzieci białe”. To jest zupełnie odwrotnie od rodziców amerykańskich. Oni starają się znaleźć szkoły, gdzie będzie duża różnorodność kulturowa, religijna i rasowa. O ile my czytamy książki o innych kulturach i religiach, amerykańskie dzieci mają okazje codziennie obcować z osobami o rożnym pochodzeniu. Myślę, ze dlatego tez Amerykanie są bardziej tolerancyjni. Podczas gdy w Polsce, niestety nawet wykształconym osobom zdarza się wygłaszać rasistowskie czy ksenofobiczne poglądy. You may also like 29 comments mangiare December 7, 2013 - 9:05 pmSwietny artykul ! Reply Delilah December 7, 2013 - 9:23 pmMuszę się z Tobą zgodzić, znów! 😉 Dzięki polskiej szkole, polskie dzieci kojarzą publiczne wystąpienia z ogromnym stresem i jeszcze większym poniżeniem w przypadku niepowodzenia – tutaj mam na myśli odpowiedzi ustne przy tablicy, które nijak mają się do przygotowania przemowy czy opowiadania o czymś z czym jestesmy zaznajomieni. Inaczej opowiada sie o swoich doswiadczeniach, a inaczej o tym, co trzeba było dzień przed wyryć na blachę, żeby nauczyciel był zadowolony. Nie pochwalam odpowiedzi ustnych i sama nigdy uczniow w szkole nie zmuszałam do odpowiedzi, chyba, ze sami tego chcieli (co sie i tak rzadko zdarzalo) 😉 Za to uwielbialam wszelkie projekty nawet jesli wymagaly gadania przed cala grupa ludzi jesli dotyczyly temat, ktory nas interesowal w danej dziedzinie. Pamietam, ze kiedys mialam do napisania wypracowanie o ‘leadership’ (nauczycielka byla Amerykanką) i prawde powiedziwaszy nie mialam pojecia z czym to ‘leadership’ sie je, gdyz nie moglam odniesc sie ani do tego, co mnie uczyli w szkole, ani do wlasnego doswiadzcenia, a samo slowo ‘leadership’ wydawalo mi sie odległe i nieosiagalne. Przyznam, ze temat ten byl mi tak obcy, ze nieprzyjemnie pisalo mi sie na ten temat wyprawania. Owy ‘leadership’ dostrzeglam jednak na wielu plaszczyznach zycia Amerykanow, zwlaszcza w armii, gdzie “leadership knowledge and skills” sa najwyzej cenione. Niestety nie jestem urodzonym liderem… w dodatku odczuwam paniczny strach przed wystapieniem publicznym – zostalam nauczycielem by z tym walczyc 😉 Kolejna sprawa to pisanie np. esejow. W Polsce kiedy odbierałam poprawiony esej od profesora, to moglam dostrzec jedynie poprawki i niewybredne zarty na temat tresci np. “maybe in a perfect world it would be possible but not today” … po czym profesorek wysmiewal po kolei kazda prace i nawet zapisywal sobie, jego zdaniem, najzabawniejsze cytaty z prac, zeby moc potem sie z nich posmiac na forum grupy. Dla porownania w USA poznałam zarówno swoje słabe punkty w pisaniu esejow jak i te mocne strony. Profesor nie tylko poprawil moje pomylki, ale tez podawal mi zrodla w ktorych moge poszukac, poczytac, przyswoic i udoskonalic swoje pisanie, a kiedy cos napisalam dobrze, to zzwsze zostalo ton zaznaczone i opisane komentarzem “very good thesis” albo “great paragraph!” bylo tez wiele usmiechnietych buziek i na koncu komentarz od nauczyciela, ktory mowil nad czym popracowac a co robie swietnie i moge jedynie udoskonalac przy kolejnych esejach. Uff… 😉 mam nadzieje, ze Cie nie zanudzilam, ale takie emocje mną targaja kiedy tylko porównuję szkole polską do amerykanskiej, ze zawsze sie na ten temat rozpisuje. Ja swoje dziecko poslalabym tylko i wylacznie do amerykanskiej 🙂 Reply Little Town Shoes December 7, 2013 - 10:01 pmDeliah, Faktycznie. Zapomniałam o tych “dowcipach z zeszytów szkolnych”. U mnie nauczyciele tez czytali najśmieszniejsze zdania, pomyłki albo co gorsza prosili autora najgorszego wypracowania o przeczytanie głośno swojego opowiadania tak aby cala klasa mogla się pośmiać. … A umiejętność przemawiania przydaje się bardziej niż liczenie całek. 🙂 Reply Aś December 8, 2013 - 6:33 pmPamiętam jak w podstawówce moi rodzice ciągle byli wzywani do szkoły, bo miałam czelność dyskutować z nauczycielami, gdyby wtedy kazali mi się podporządkowywać teraz miałabym większe problemy z wystąpieniami publicznymi, dyskusją i obroną swojego zdania. U nas uczy się dzieci w szkołach więcej, ale na zasadzie zakuj, zdaj, zapomnij. Potem się śmiejemy, że nic się nie pamięta z lekcji biologii, matematyki czy geografii, ale tak to wygląda – za dużo materiału do wykucia, za mało motywacji do myślenia i rozwiązywania problemów. Reply Delilah December 9, 2013 - 1:28 amMni na lekcjach chemii i biologii w szkole zawsze brakowalo doswiadczen. Glownie na chemii robil je nauczyciel, a reszta klasy patrzyla. Jak to mowil moj informatyk “patrzeniem sie nie najesz”. W Stanach na biologii mialam doswiadczenia co tydzien i to takie o ktorych w PL moglam zapomniec. Reply Natalia May 21, 2017 - 9:17 pmByłaś na wymianie czy na czymś innym? Kasia December 7, 2013 - 11:02 pmczytam i kiwam głową. W irlandii wszystko tam samo jak w Stanach. A Wasze “show and tell” ma już miejsce w przedszkolu u 3 latków i nazywa się tu “circle time” – dzieci siedzą w kółku i opowiadają o weekendzie, pokazują np bilet z muzeum a cała grupa zadaje pytania na ten temat. Młodzież w szkole przed szkołą średnią może wybrać tzw “transition year” gdy to nie ma zwykłej nauki tylko bierze udział w różnych projektach związanych z np pływaniem, jazdą konną, gotowaniem, pracami charytatywnymi itp. Studenci natomiast po drugim roku mają latny rok praktyk w firmach. Dostają się na nie po normalnej rozmowie o pracę. I nie drukują nikomu dokumentów na tych praktykach tylko wciągani są pełną gębą w pracę firmy. U mnie co roku jest około 12 takich studentów i strasznie im zazdroszczę że ja nie miałam takiej mozliwości. Reply Little Town Shoes December 8, 2013 - 4:11 pmPodobnie jest w Stanach z praktykami (przynajmniej w Nowym Jorku, to może się różnic w innych stanach) Jest zakaz prawny wykorzystywania praktykantów tylko do biurowej pracy. Muszę się uczyć. Praktyka musi być dla praktykanta a nie dla firmy. Reply Aga K December 7, 2013 - 11:59 pmDziewczyny, świetny tekst i komentarze! Mój syn zaczął w tym roku pierwszą klasę (1st grade). Jestem zachwycona jego postępami, odważnymi decyzjami i samodzielnością. Z show & tell zetknął się już w przedszkolu jako czterolatek. Języka angielskiego nauczył się sam w przedszkolu w ciągu 6 miesięcy! Zachęcano go do mówienia, mimo, że jego zasób słownictwa był w tamtym czasie mizerny. Szkoła, do której chodzi bardzo dba o wszelkie aspekty jego rozwoju, zarówno te fizyczne jak i emocjonalne. Jest w szkole 7 godzin, dla mnie to długo jak dla 6 latka, ale on nie narzeka. Potem wraca i zadanie domowe zajmuje mu raptem 15 min. Moje koleżanki w Polsce opowiadają, że ich dzieci są co prawda w szkole do maksymalnie 13., ale za to potem mają zadanie na 3 godziny w domu. W Polsce dzieci siedzą sztywno w ławkach i rzadko pyta się je o zdanie lub zachęca do dyskusji. Zatem jak najbardziej chwalę edukację amerykańską. Gdyby jeszcze uczelnie wyższe nie były tak abstrakcyjnie drogie…. 🙂 pozdrawiam!!! Reply Katia December 8, 2013 - 11:35 amCzy ze starych komentarzy na blogu dobrze wywnioskowałam, że jesteś absolwentką I Liceum w Białymstoku? Niezależnie od tego jako trzecioklasistka ilo pozdrawiam z białego Białegostoku. ;> Co do polskiej szkoły – odnoszę wrażenie, że sytuacja pozytywnie się zmienia. Szkoła, organizując liczne zajęcia dodatkowe, stwarza wiele możliwości. Najmłodsi uczniowie mają szanse na znacznie więcej niż ja jeszcze kilka lat temu. To prawda, że szkoła jest nastawiona przede wszystkim na zdobywanie wiedzy, nie umiejętności. Jednak i tutaj zachodzą zmiany. Ja i moi rówieśnicy jesteśmy ostatnim rocznikiem (’95), który w szkole średniej miał przyjemność (lub nie) uczyć się fizyki, biologii, geografii i chemii. Młodsi w pierwszej klasie spotykają się z przedmiotem przyroda, gdzie uczą się fizyki kręgosłupa (jak go nie przeciążać), zastosowania GPS-u czy prawidłowego czytania ulotek farmaceutycznych. Czy to dobrze? Mam wątpliwości. Z jednej strony cieszy mnie to, że następne roczniki humanistów nie będą zobowiązane do pisania równań reakcji chemicznych, z drugiej – czy ta wiedza, choć niewątpliwie przydatna w życiu, nie jest zbyt elementarna? Czy uczenie tego w szkole ma sens? Ja nie czuję się w żaden sposób poszkodowana brakiem lekcji o składnikach kosmetyków. Może jednak nie każdy, tak jak ja, wiedzę czerpie również poza szkołą? A może naiwnie nie zdaję sobie sprawy z własnych braków? Reply Little Town Shoes December 8, 2013 - 4:07 pmCześć Katia, To dobrze wiedzieć, ze się szkoły zmieniają w Polsce na lepsze. W porównaniu do moich doświadczeń to brzmi jak marzenie. Ciekawa jestem czy uczniowie są bardziej zachęcani do publicznych wystąpień? Czy uczą publicznej debaty? Z punktu widzenia konkurencyjności na rynku pracy to te umiejętności są szalenie ważne PS Tak dokładnie I LO. Chociaż te dramatyczne doświadczenia to ze szkoły podstawowej. Reply Amelia December 13, 2013 - 10:52 pmKilka tygodni temu znalazłam Twojego bloga i jestem nim absolutnie zachwycona. Jest świetny 😉 Co do artykułu to chciałam spytać o community colleges. Jak są postrzegane przez Amerykanów. Czy patrzy się na nie z przymrużeniem oka tak jak w Polsce na szkoły policealne, czy może warto zainwestować w taką edukację? Kończę teraz w Polsce Architekturę Wnętrz, ale zawsze marzyłam o studiach w Stanach. Możliwe, że niedługo mogłabym mieć szansę na studia za granicą, a że taki dwuletni college byłby o wiele tańszy od bachelora na university próbuję zasięgnąć jak najwięcej opinii. Może wiesz jak w Stanach podchodzą do takiej dwuletniej edukacji? 😉 Reply Little Town Shoes December 14, 2013 - 6:15 pmHej Amelia, Bardzo dziękuję! Co do Community Colleges to jest tez tak jak mówisz, z reguły jest dla osób które nie miały najlepszych ocen badz których nie stać na zwykły collage. Ale są tez takie które maja bardzo dobra reputacje. Co do dyplomu z tej szkoły to jest podobnie. Ale nawet associate degree z jakiejkolwiek amerykańskiej szkoły daje tu lepszy start niż magister z polskiej uczelni. Niestety. Reply Kinga A December 22, 2013 - 11:38 pmLTS, czyli Twoim zdaniem, gdzie zdobędę lepsze wykształcenie, gdzie lepiej iść na studia – Polska czy może jednak USA? Reply Little Town Shoes December 23, 2013 - 3:54 pmKinga, jezeli masz taka mozliwosc to zdecydowanie USA. Dyplom z nawet najlepszej uczelni w Polsce niestety zupelnie sie nie liczy w Stanach …:( Reply Kate December 28, 2013 - 3:18 pmPo pierwsze świetny blog, odkryłam go kilka dni temu szukając czegoś na temat tego miasta, od tego czasu Twój blog po prostu mnie “wciągnął”. Uwielbiam Twój styl pisania,świetnie się go czyta. Chciałam się odnieść do wcześniejszego komentarza Katii A co do szkoły w Polsce. Jestem uczniem LO, ale moja szkoła, w odróżnieniu od innych szkół w mieście, jest nowa- 7 lat. Dyrekcja stara się wprowadzać nowe metody, słucha uczniów, organizowane są rożnego rodzaju debaty itp. Również program nauczania jest radykalnie zmieniony. Przez 1 semestr dokańczamy materiał gimnazjalny, a od 2 sem. do matury realizujemy tylko te przedmioty, które sami wybierzemy ( nie przekraczając 36h/tydzień) wzbogacone o przedmioty uzupełniające typu historia i społeczeństwo, czy tzw. przyroda (zależy od wybranych rozszerzeń). Dla mnie jest to spełnienie marzeń bo mogę się poświecić się tym przedmiotom które mnie interesują, a nie męczyć się np. z geografią czy wos-em, skoro wiem, że te przedmioty mi się nie przydadzą w późniejszym życiu (bo podstawową wiedzę zdobyłam już w gimnazjum). Chciałam się zapytać czy wiesz jak wgląda problem dzieci z dysleksją w amerykańskich szkołach? Bo wiem, z własnego doświadczenia, że takie dzieci nie mają łatwo w polskich szkołach, dysleksja nie jest traktowana jako problem, chorobę tylko jak wadę coś czego się nie zauważa tylko na siłę każe się dziecku wykuwać zasady pisowni, kaligrafie, każe mu się czytać na środku (chociaż jest to bardzo ciężkie), bo może się nauczy. Dzieci z dysleksją często traktuje się tak, jak dawniej leworęcznych. Reply Karolina February 24, 2014 - 11:37 amNie mogę niestety zgodzić się ze stwierdzeniem odnośnie polskiej szkoły – że uczą myślenia i rozwiązywania problemów. To się nazywa kreatywność. Nie uczą kreatywności na 200%. Co do zmian to rzeczywiście być może są na lepsze. sądzę, że zdecydowanie uczenie rzeczy bardziej praktycznych, w tym składu kosmetyków czy jedzenia jest jak najbardziej właściwe. oczywiście ostatecznie wszystko zależy od tego jak to wychodzi w praktyce. Reply Ż February 28, 2014 - 12:28 pmZdecydowanie się zgadzam. Zawsze wydawało mi się, że to właśnie amerykańskie szkoły uczą myślenia i rozwiązywania problemów plus wszystko opisane powyżej. Polskie szkoły mogą co najwyżej nauczyć wkuwania wzorów chemicznych i co to jest tkanka poprzecznie-prążkowana. I za rok i tak już nikt niczego nie pamięta…. Reply Jeremy October 1, 2014 - 11:31 pmŚwietny artykuł zgadzam się w 100 % z tym ,że w Polsce nie uczy się kreatywności .Sam z obserwacji stwierdzam, że mało jest osób które tworzą ( piszą piosenki , malują, zaczynają jakąś inicjatywę, piszą książki itp.).Przez to niestety ciężko jest usłyszeć a jakimś sławnym na skalę światową lub przynajmniej europejską np. polskim artyście (oczywiście nie generalizuje ,bo są wyjątki ). Amerykanie natomiast w tej kwestii mają się świetnie, ich twórcy doceniani i popularni są wszędzie .Ważne jest też podejście ludzi z zewnątrz. Niestety często bywa, że Polak gdy widzi, że inny działa, tworzy i jeszcze nie daj Bóg zostanie za to doceniony to już leci fala “hejtu” (zachowanie w stylu sam nie zrobi, ale krytykuje). Powoduje to później blokadę, bo każdy boi się takiej krytyki i zamieszania wywołanego nie wiadomo czym . Amerykanie natomiast myślę, że raczej stawiają na zasadę dobrego pomysłu to znaczy : Udaje mi się coś wymyślić, mam plan ,mam marzenie – działam. Gdzie Polak po drodze znalazłby 1000 problemów i przeszkód. Reply Agnieszka November 20, 2014 - 7:54 pmNie wiem dokladnie jaki jest system nauczania w Polsce w dzisiejszych czasach, uniwersytet skonczylam w 2003 roku, wiec dosc dawno temu. Az do konca nie zgodzilabym sie ze wszystkim co jest napisane w tym artykule. Mam czworke dzieci w roznym wieku – od 10 do 20 lat. Mieszkamy w Arizonie, gdzie edukacja jest na bardzo niskim poziomie w porownaniu do reszty Stanow Zjednoczonych (calego swiata wlasciwie). Edukacja w USA, w olbrzymim stopniu, zalezy od miejsca zamieszkania. Dobre szkoly sa zwykle w bogatszych rejonach, gdzie mieszkancy placa wiecej podatkow i edukacja jest waznym elementem wychowania dla rodzicow. Dobre szkoly to takze te, gdzie rodzice moga spedzic czas na woluntariat – PTO (Parent Teacher Organization), przychodzac w casie szkoly by pomoc nauczycielom i po szkole na dodatkowe zajecia. Najlepsze szkoly w Arizonie – tzn te, ktore przynosza najlepsze wyniki na testach, to ostatnio szkoly tzw Tradycyjne (Traditonal Schools), gdzie najwiekszy nacisk jest na wiedze przekazywana od nauczyciela do dziecka a nie na kreatywnosc i abstrakcyjne myslenie. Dzieci, juz od 5 roku zycia, siedza w lawce przez 7 godzin dziennie, majac jedna (lub dwie) pol godzinne przerwy. Zajecia dodatkowe, takie jak muzyka, WF, plastyka czy komputery- ucina sie z powodow finansowych i nacisku na zwiekszenie czasu instrukcji. Dysciplina w tego rodzaju szkolach jest bardzo wazna. Malym przykladem jest gdy dzieci musza cala klasa przejsc z jednego miejsca do drugiego, w “sznureczku”, cichutko, trzymajac dlonie za plecami. Nie wyobrazam sobie, by tak bylo w Polsce, w jakiejkolwiek szkole. Mimo tego, moje dzieci dosc dobrze sobie radza w stosunkach miedzyludzkich. Dlaczego? Stany Zjednoczone to kraj ceniacy ekstrawersje, raczej niz introwersje tak jak w Polsce. Ta ekstrawersja jest widoczna niekoniecznie w szkolach, ale w relacjach ze znajomymi, zajeciach pozaszkolnych, telewizji itp. A co do wiedzy, ktorej dzieci nabywaja w szkolach amerykanskich, to jest wiedza minimalna, skupiajaca uwage na nauce czytania, pisania i matematyki. Science i Social Studies – polaczenie wszystkich nauk scislych, zajmuje tylko kilka godzin tygodniowo z tych trzydziestu-pieciu, ktore dzieci spedzaja na nauce. Wynik jest taki, ze dzieci wyksztacone w Polsce, beda potrafily w przyszlosci wykonac kazdy zawod, a w USA tylko ten ktorego sie wyuczyly i to na dodatek na bardzo niskim poziomie. Dla porownania, prosze pomyslec o pielegniarkach amerykanskich i polskich, po tej samej ilosci lat ksztalcenia; o informatykach, matematykach czy ksiegowych. Wiedza, ktora dzieci zdobywaja w Polsce jest byc moze bardzo konkretna, ale tez obszerna. Nawet czytanie lektur obowiazkowych, pomaga z elastycznoscia myslenia w innych dziedzinach. A co do Uniwersytetow, to gdy pokazalam swoj transkrypt ze studiow, swojemu pracodawcy, byla zaskoczena i nieco zszokowana gdy odkryla jakie zajecia mialam podczas studiow. Szczerze polecam polskie uniwersytety raczej niz amerykanskie, nie tylko te amerykanskie sa okropne drogie ale tez niekoniecznie tak dobre jak niektore uniwersytety w Polsce. Polskie pielegniarki, specjalisci od programowanie itp sa wciaz jednymi z najlepszych nawet tutaj. Jestem typowa, Polska introwertka i radze sobie o wiele lepiej pracujac w Social Services niz wielu Amerykanow. Przede wszystkim, moi klienci moga polegac na prace wykonana i wykonana dobrze i na czas, podczas gdy wielu Amerykanow raczej nie zdaje sobie sprawy z tego ze jakosc pracy jest istotna. Oczywiscie, to tylko moja perspektywa. USA to olbrzymi i roznorodny kraj, kazdy stan, kazde miasto jest calkowicie inne i ma inne priorytety. Reply Kasia Cywinska May 2, 2017 - 4:39 amCalkowicie sie z Pania zgadzam. Mieszkam w USA od 14 lat. Moja corka wlasnie konczy szkole srednia w ktorej ja rowniez pracuje. Poziom nauczania w szkolach srednich jest oplakany. Dodam, ze mieszkamy w Texasie. Reply Kris November 21, 2014 - 12:20 amOd ponad 5 lat mieszkam w USA. Mam dwóch synów – jeden w 8 grade – ma 14 lat i przyjechał do USA w wieku 10 lat, a drugi chłopak, który urodził się tutaj, jest w preschool, ma 4 lata. Chętnie podzielę się z Państwem moimi spostrzeżeniami i doświadczeniami związanymi z edukacją dzieci w USA. Po cześci podzielam państwa opinię, iż szkoła amerykańska uczy kreatywności, dodaje pewności i wiary w swoje możliwości, uczy publicznych wystapień i przemówień (ogromny atut!!!!!), dziecko jest chwalone za każdy nawet najmniejszy progres (co tez uważam za plus, choć sądzę, że w wydaniu Amerykanów jest to nieco przesadzone). Szkoły sa wyposażone w świetny sprzęt i pomoce dydaktyczne. Poziom nauczania przedmiotów ścisłych jest jednak kompromotujący!!!!!! Osobiście mnie to nie dotyczy, gdyż starszy syn jest w klasach zaawansowanych – AC, wiec poziom w/w przedmiotów jest przyzwoity, mniej więcej pokrywający się z poziomem liceum polskiego, zatem syn ma co robić, jak wróci ze szkoły 🙂 Obserwuje jednak co dzieje się w przypadku syna kolegów z klas równoległych. Te dzieci uczą się nadal dodawać i odejmować ułamki, obliczać procent z liczby, równania z jedną niewiadomą, czyli mimimum minima!!!!!! Wiadomo, nie każdy musi być naukowcem, ale momentami jest to poziom 4 klasy szkoły podstawowej w Polsce. Poza tym nie podoba mi się tu kompletny brak systematyczności, tematy są nieutrwalane, przeskakiwane, omijane…panuje ogólny chaos, nie ma stopniowania trudności, co uważam za głowną porażkę tego systemu. Chcę jeszcze dodać, iż nauczyciel jest tu przyjaźnie nastawiony do dzieci, panuje w szkole większa dyscyplina niż w Polsce i uczniowie mają respekt do nauczyciela, co niewątpliwie jest wielkim atutem amerykańskiej szkoły. Nauczyciel jednak pełni tu funcję mniej wiodacą niż w Polsce. Mało tłumaczy na lekcjach, większości używa tablicy multimedialnej, wyświetlając prezentację. Ma to miejsce w szkole u mojego syna w przypadku przedmiotów: English, Spanish, Social Study, czy biologia – choć w tym przypadku dochodzą jeszcze zajęcia laboratoryjne, co uważam za wielki plus! Matematyka – a dokładnie Geomery Honour (jak wszsytkie pozostałe przedmioty), mimo, że syn ma na poziomie rozszerzonym, metodycznie wygląda kiepsko. Lepiej było w ubiegłym roku, gdy miał Algeba Honor, kiedy nauczycielem był Niemiec. No cóż, jak widać sa plusy i minusy edukacji amerykańskiej 🙂 Może, gdybym w Polsce nie pracowała jako nauczyciel, to pewnie uważałabym, że moje dzieci znalały się w “edukacyjnym Eldorado”. Wszystko, o czym napisałam jest moją subiektywną opinią. Nie miałam intencji na siłę zmianiac Państwa zdania. Pozdrawiam gorąco, Reply bella33 March 19, 2015 - 4:34 pmbardzo fajny artykuł. Weszłam tutaj szukając opisów szczególnie tego jak wygląda nauka dzieci w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Ponieważ reforma edukacji w Polsce narobiła zamieszania i od 6 roku moje dziecko ma zmierzyć się z wielkim szkolnym wyzwaniem. Nie wiem jak to u nas będzie wyglądało i zastanawia mnie jak to jest tam, wiem że dzieci chodzą od zawsze od 6 lat. Możesz coś napisać? jak to wygląda jak te dzieci są traktowane nie wiem jak ująć tzn czy system edukacji Jest tak surowy jak tu, U nas raczej mam wielkie obawy, z tego co do mnie dochodzi dzieci od początku są oceniane straszone nie wyobrażam sobie tych nerwów i stresu. Reply Marta December 9, 2015 - 1:14 pmCiekawe spostrzeżenia. I powiem Ci, że coś w tym jest. Bo nawet na studiach nie uczymy się mówić przed większą liczbą osób. Prawie wszystkie zaliczenia są pisemne. Ja przez 3 lata tylko 2 razy odpowiadałam ustnie. Reply malaporcjamnie February 17, 2016 - 9:06 amCiekawy artykuł ale tak się zastanawiam czy po LO dla dorosłych ludzie mogą ubiegać się o studia w stanach? Reply Anonymous March 30, 2016 - 7:32 pmHej. Jestem Ada i chciałam namówić rodziców aby wysłali mnie na pół roku do USA do szkoły. Wiem, ze to kosztowny temat, wiec bedzie to trudne dlatego myślałam czy jest moze sens bym poleciała na przykład od połowy maja do końca czerwca na ok. 6 tyg. Niestety nie dokońca wiem czy to jest możliwe oraz czy taka szkoła chciałaby mnie przyjąć na tak krotki okres. Koncze właśnie 3 gimnazjum czyli wydaje mi sie ze tak jakby 1 high school. Chciałabym sie zapytać czy taki pomysł jest opłacalny oraz czy mogłabyś mi cos poradzić gdyby jednak to okazało sie niemożliwe. Chciałabym również wiedziec co mniej wiecej miałabym wtedy w takiej szkole w USA gdybym jeszcze w tym roku (w maju) poszła do takiej szkoły. Bardzo prosze o pomoc gdyż zalezy mi by znaleźć jak najrozsądniejsze rozwiazanie oraz najlepiej (najtańsze)!!! Prosze! Reply Anonymous November 9, 2016 - 2:04 amKRIS, ma Pani calkowita racje. Reply aga February 28, 2017 - 5:58 pmTak masz calkowita racje. Dosalabym jeszcze tutaj problem uczenia sie w Polsce na pamiec. W USA ucza sie bardziej rozumowo, klada nacisk na zajecia ‘hands and heads on’ czyli praktyke. Sama skonczylam jedno z najlepszych LO w Polsce, w klasie boil-chem-fiz. Z racji tego ze posiadam podwojne obywatelstwo postanowilam wybrac sie na studia w stanach. Okazalo sie ze moje swiadectwo z paskiem nic nie znaczy. Na laboratoriach bylam zielona, a o esseyach nie mialam pojecia (nie mowiac juz o wystapieniach publiczynch brrr.). Reply daytona rolex watch imitation September 1, 2017 - 3:02 amdaytona rolex watch imitation There is an ending. Just remember that I meant for this to be an art game. I do feel like I spent an inordinate amount of time on the much more traditional gameplay elements, which may possibly make the meaning of the game a bit unclear. If you mess ab… Reply Porozmawiajmy :)
Szkoła średnia w USA - szkoły prywatne i publiczne (wiza F-1) Program premium w naszej ofercie to High School USA w starannie wyselekcjonowanych amerykańskich szkołach średnich (prywatnych i publicznych). Program zapewnia naukę w szkołach o wysokim standardzie nauczania.
Pierwsze, co uderza po przekroczeniu progu szkoły to uczniowie: biali, czarni, bardzo czarni, czekoladowi, kawa z mlekiem, śniadzi (tylko w Polsce wydaje się, ze Murzyn to jeden kolor czarny. Tutaj, w USA, to cala gama kolorystyczna: czekolada, brąz, czerń, czasem nawet z nutką granatu.) Wracając do uczniów – to nie tylko Murzyni, Azjaci (bo to będzie najlepsze określenie tej gamy kolorystycznej dla rasy zółtej).Słowem, barwny tłum, bo do koloru skory dodać należy ubiór. Nie obowiązują tutaj (oczywiście w szkole publicznej) żadne mundurki ani namiastki mundurków. Każdy chodzi ubrany w to, co lubi. Nie spotkałam jednak kusych spódniczek czy odsłoniętych brzuchów (co prawda, syn twierdzi, że - jeszcze nie). Nie ma zmiany butów, jedynie sportowe obuwie obowiązuje na zajęciach wf. Szatni też nie ma, tylko szafki z kodem (kupujesz kłódkę i już masz kod), w których mieści się wszystko: począwszy od książek, poprzez strój gimnastyczny, buty sportowe i inne ważne dla nastolatka rzeczy. By odnaleźć się w amerykańskiej szkole średniej trzeba poznać tutejszy system szkolny. Dzieci rozpoczynają naukę od kindergarden– naszej polskiej “zerówki” w wieku 5 lat, potem jest pięcioklasowa elementary school, potem trzyletnia junior high school, aż wreszcie czteroletnie high school, potem oczywiście college. Ale to już inna high school są cztery roczniki i każdy z nich ma swoja nazwę. Pierwszoroczni to freshman, drugoroczni – sophmore, trzecioroczni – junior i ostatnia klasa, czwarta- senior. Ukończenie każdej klasy jest poświadczone tzw. report card. Wygląda jak wynik naszego sprawdzianu szóstoklasisty czy testu gimnazjalnego. Nie ma świadectw ukończenia klasy w naszym mojej szkole (mojej przez pryzmat uczęszczającego tam dziecka) jest 4 tys. uczniów. Nie wiem, ile jest klas, bowiem pojecie klasy dotyczy zupełnie innej rzeczy. Klasa jest równoznaczna z obranym przedmiotem :math class, English class, gym funkcjonuje również w charakterze zespołu uczniów. Jest, co prawda, nauczyciel, który ma pod opieka grupę uczniów, spotyka się z nim w wyznaczonym pokoju, na początku roku szkolnego przed lekcjami, ale polskiego typu godzin wychowawczych nie ma. Natomiast na poszczególnych przedmiotach, czyli w obranych klasach, spotykamy zespoły uczniowskie, różne dla poszczególnych przedmiotów. I tak z innym zespołem pracujemy na historii, z innym na angielskim, z innym na hiszpańskim, z innym na matematyce, biologii, zajęciach muzycznych z gitary, wf-ie, szkolne. Nikt tutaj nie kupuje książek, może jakieś dodatkowe ćwiczenia. Książki wypożycza się na początku roku szkolnego i oddaje na koniec. Nikt też nie sprawdza zeszytów - są to twoje osobiste zapiski ucznia. Zadania domowe oddaje się na kartkach A4 lub większych, jeśli są to tzw. projekty, wymagające korzystania z kilku źródeł, oczywiście pozapodręcznikowych. Ocenianie - to jest dopiero świetna sprawa. Amerykański rok szkolny dzieli się na 2 semestry, a każdy semestr na 3 okresy (średnio po 6 tygodni każdy). Nauczyciel każdego przedmiotu ustala z uczniami zakres wymagań i składowe oceny. Są to: wyniki testów (sprawdzianów), prace domowe, projekty, aktywność i obecność na zajęciach. Nikt też nie przepytuje uczniów na środku. Owszem, uczniowie rozwiązują zadania matematyczne, chemiczne przy tablicy, ale w ten sposób zbiera się punkty za aktywność. Na zakończenie każdego okresu uczniowie piszą testy sprawdzające. One stanowią lwią cześć oceny z przedmiotu. Oceny wyrażone są punktami, od 0-100, czyli minimum do maksimum. Zaliczenie testu to wynik rzędu 65 punktów Naturalnie, każda szkoła ma swoją autonomię. Inaczej organizacja roku szkolnego i pracy w szkole może to wyglądać z perspektywy szkoły w Teksasie, Arizonie czy Vermont. Dowóz uczniów zapewniają żółte busy. Codzienne dowożą do szkół i odwożą z nich uczniów spoza granic miasteczka. Watomiast wdużych miastach uczniowie high school otrzymują bilety (coś na kształt znanych z Polski miesięcznych) na dojazd do szkoły zwykłymi autobusami kursowymi. Maluchy jeżdżą szkolnymi busami bądź są odwożone czy doprowadzane przez rodziców czy perspektywy rodzica amerykańska szkoła jest tania. Ponoszę jedynie koszt dodatkowego zeszytu ćwiczeń z matematyki, t-shirtu na wf, kompletu ołówków, kilku długopisów, segregatora na wpinane kartki jako zeszytu na wszystkie przedmioty, plecaka. Zamyka się to w cenie 100 - 120 dolarów. Na rok!Inna sprawa, gdy dziecko bierze udział w zajęciach pozalekcyjnych, sportowych, kółkach zainteresowań. Przynależność doń jest płatna. Opłaty pokrywają koszt materiałów plastycznychczy stroju sportowego z nazwiskiem ucznia. Amerykańska szkoła budzi moje niekłamane zainteresowanie. To zapewne dewiacja zawodowa, ale... Poznaję ją przez mojego syna, który skutecznie burzy moje stereotypy na jej temat. Pomijam fakt poziomu prywatnych i publicznych szkół. Osobiście dla mnie poziom szkoły jest wypadkową możliwości uczniów i chęci w USA, uderza koloryt szkoły - nie, absolutnie w sensie ubrań uczniów, a w sensie koloru skory. Taki swoisty szkolny melanż. O to trudno w polskiej, co tu dużo mówić, białej szkole. To jedna sprawa, druga - język. Nie wszystkie bowiem dzieciaki, które podejmują naukę w amerykańskiej szkole biegle mówią po angielsku, czy nawet na tyle biegle, by spokojnie dawać sobie radą z nauką. Zatem na szczeblu każdego poziomu szkoły (Elementary School, Junior High School, High School) funkcjonują klasy wspomagające naukę języka angielskiego tzw. ESL Class czyli English as a Second są one dla tych wszystkich, którzy nie bardzo czują się w angielskim, nie jest on ich ojczystym językiem. Klasy ESL są w rożnym stopniu zaawansowane, a przejście z jednego poziomu na drugi wymaga egzaminu z pisania, czytania, mówienia, rozumienia i gramatyki (no, może nie w tej kolejności). Niektórym dzieciakom nauka w klasach ESL zabiera rok, innym i cztery lata to zbyt mało na biegłe opanowanie zależy od predyspozycji dziecka, warunków domowych (bo jeśli rodzice, sąsiedzi mówią tylko w swoim ojczystym języku - po polsku, hiszpańsku itp, to dziecko spotyka się z angielskim tylko w szkole i w zasadzie nigdzie więcej go nie praktykuje), rówieśników i wreszcie wieku dziecka - młodszym język wchodzi lepiej, nie obawiają się, ze ktoś ich poprawia, nie robią z tego sprawy. Patrząc przez pryzmat mojego ucznia, widzę, jak świetnie radzą sobie polskie dzieciaki w amerykańskiej szkole. Syn, absolwent polskiego gimnazjum, rozpoczął naukę od drugiej klasy high school. Przez pierwszy semestr język angielski był problemem, nie tyle rozumienie, ile mówienie. Ta cześć nastręczała największe trudności, mimo zaawansowanych korków w kiedy kończy klasę trzecią, słychać, ze jest obcokrajowcem, bo zdradza go akcent. Wyniki w nauce natomiast osiąga znacznie lepsze niż inni jego amerykańscy koledzy.
Szkoła kończy się o 15:10. Klasy są otwarte o 8:30 i w pierwszych latach edukacji zachęca się rodziców do wykorzystania tego czasu od 8:30 do 8:50 na czytanie, napisanie zdania o tym co robiło się dnia poprzedniego lub narysowanie jak minęły wakacje. Te 20 minut jest też okazją do luźnej pogawędki z nauczycielem o wszystkim i o
Dostaliśmy ostatnio zapytanie jak wygląda system edukacji w USA, w jakim wieku dzieci idą do szkoły itp., dlatego postanowiliśmy Wam przybliżyć ten temat. System edukacji w USA trochę się różni od tego w Polsce. Chyba największa różnica, do której musimy się przyzwyczaić jest taka, że tutaj klasy liczy się od 1 do 12 czyli od podstawówki aż do zakończenia szkoły średniej. Nie ma tak jak w Polsce, gdzie dziecko mówi, że chodzi do 1 gimnazjum albo 2 liceum. Dodatkowo dzieci przydziela się do klas na podstawie daty urodzenia, nie roku urodzenia. Gdy tutaj przyjechaliśmy nasz syn powinien iść do 3 klasy, ponieważ urodził się we wrześniu, a rok szkolny zaczynał się w sierpniu. Jednak ze względu na to, że już w Polsce skończył 3 klasę, zgodzili się na to, żeby tutaj poszedł do 4. Wiemy jednak z opowiadań, że nie każda szkoła na takie coś się zgadza. Poniżej przedstawiamy schemat, w jakim wieku dzieci idą do jakiej klasy i szkoły. Przedszkole (Preschool) 3-5 lat Szkoła podstawowa (Elementary school) Zerówka 5-6 lat 1 klasa 6-7 lat 2 klasa 7-8 lat 3 klasa 8-9 lat 4 klasa 9-10 lat 5 klasa 10-11 lat Gimnazjum (Middle school) 6 klasa 11-12 lat 7 klasa 12-13 lat 8 klasa 13-14 lat Szkoła średnia (High school) 9 klasa 14-15 lat 10 klasa 15-16 lat 11 klasa 16-17 lat 12 klasa 17-18 lat Studia (College, University) Pierwszy rok 18-19 lat Drugi rok 19-20 lat Trzeci rok 20-21 lat Czwarty rok 21-22 lat Kolejne lata – w zależności od kierunku i rodzaju studiów. Należy pamiętać, że nie wszystkie szkoły w USA są takie same. Są szkoły publiczne i prywatne, szkoły mogą różnić się programem, kalendarzem dni wolnych, godzinami zajęć, poziomem nauczania itp. Podobno też nie do wszystkich szkół można dopasować schemat przedstawiony powyżej. My cały czas staramy się Wam opisywać jak wygląda nauka w szkole podstawowej, do której chodzi nasz syn. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania odnośnie edukacji, śmiało do nas piszcie. :)
Międzynarodowa szkoła podstawowa The International School stawia ucznia pierwszym miejscu. Oferujemy kompleksowy ośmioletni program międzynarodowy, dzięki któremu dzieci mają możliwość doskonalenia swojej wiedzy i zdolności językowych, pod okiem licencjonowanych nauczycieli z Kanady i USA.
cała edukacja obowiązkowa ma 12 klas, a potem można iść na studia. szkoły podstawowe (elementary lub primary school) a zerówki - (kindergarten) i klasy 1-5 ich wiek to od 5 do 10 latszkoła "przejściowa" (junior albo middle school) klasy 6-8 w wieku od 11 do 13 latszkoła średnia (secondary lub high school) klasy 9-12 w wieku od 14 do 18 latszkoły wyższe to koledże państwowe i prywatne typu “Community College”, koledże dwu- i czteroletnie lub uniwersytety, wyższe szkoły zawodowe otwarte dla wszystkich dorosłych
combination of academic and vocational study, which. can act as a base to obtain professional qualifications in. post-secondary schools (szkola policealna). Specialised. upper secondary and general and technical upper. secondary schools culminate with the matura. From. 2004/05 a new system of matura examinations was.
Prev 1 2 Next Page 1 of 2 Recommended Posts Report Share Cześć, jestem Basia i chodzę do 7 klasy. Bardzo bym chciała wylecieć na całe Liceum do USA. Liczę się z wszelkimi opłatami za internat itp. To nie jets przelotne marzenie ponieważ długo nad tym myślę i uzgadniam z rodzicami. Mam kilka pytań jeśli wizy są już zniesione to czy mogę po prostu tam wylecieć? 2. W jaki sposób dostać się do liceum? 3. Czy mogę tam zostać sama czy muszę mieć opiekuna? jakimi opłatami muszę się jeszcze liczyć? Z góry dziękuję za odpowiedź i gdyby mógł ktoś jeszcze coś ciekawego dopisać byłoby mi bardzo miło Quote Link to comment Share on other sites Report Share Basia - mam nadzieje ze znasz angielski na niezly poziomie jezeli chcesz chodzic do szkoly w US. Ogolnie rzecz biorac nie jest tak prosto, a w zasadzie jest trudno. Linki : Istotne punkty z niego : Secondary school attendance is limited to twelve months. F-1 secondary school students are required to pay the school the full cost of education by repaying the school system for the full, unsubsidized, per capita cost of providing the education to him or her. F-1 students are prohibited from attending public elementary schools or publicly-funded adult education programs. Odpowiadajac na Twoje pytania : 1. Tak mozesz sobie po prostu wyjechac, ale tylko w celach turystycznych lub biznesowych i tylko na maksymalnie 90 dni bez mozliwosci przedluzenia. 2. Zobacz link 4. Przede wszystkim musisz oplacic szkole. Reszta to juz mniejszy problem... Potrzebujesz wizy studenckiej, funduszy na oplacenie szkoly i maksymalnie mozesz do niej uczeszczac przez 12 miesiecy. Quote Link to comment Share on other sites Author Report Share Dziękuję za odpowiedź ale jeśli mogę tylko na rok to jak mogę uczyc się w liceum? Muszę wracać do polski i po prostu jeszcze raz wylecieć? Czy to takie proste? Quote Link to comment Share on other sites Report Share 13 minut temu, Florka napisał: Dziękuję za odpowiedź ale jeśli mogę tylko na rok to jak mogę uczyc się w liceum? Muszę wracać do polski i po prostu jeszcze raz wylecieć? Czy to takie proste? Tutaj sa osoby ktore znacznie lepiej znaja temat nauki w US ale ogolnie rzecz biorac - nie mozesz. Zakladasz ze po prostu idziesz sobie tutaj do szkoly bo akurat tak chcesz i to by bylo prawda jako obywatel / rezydent US. W innym przypadku uczysz sie w szkole we wlasnym kraju a tu ewentualnie przyjezdzasz tylko na 12 miesiecy w trakcie tej nauki - jezeli masz na to fundusze. Quote Link to comment Share on other sites Report Share 14 minut temu, Florka napisał: Dziękuję za odpowiedź ale jeśli mogę tylko na rok to jak mogę uczyc się w liceum? Muszę wracać do polski i po prostu jeszcze raz wylecieć? Czy to takie proste? Przeczytaj link powyżej. Jest tam taka informacja: F-1 students cannot spend a year at one public high school and then transfer to another public high school, but F-1 students may transfer from a public to a private high school if they wish to continue pursuing a high school diploma or equivalent, as well as from a public high school to higher education. Czyli możesz to zrobić pod warunkiem zmiany na szkołę prywatną (albo ogólnie zapisujesz się do szkoły prywatnej). Wtedy koszty idą znacząco w górę. Quote Link to comment Share on other sites Report Share Możesz iść do prywatnego liceum na całe 4 lata. Tzw. "boarding school". Oni prowadzą programy dla International Students. Tak więc oni by Tobie pomogli wyrobić wizę na całe 4 lata. Szkoły te zapewniają "Internat". Listę szkół na szybko w google znalazłem tutaj Możesz sobie je tam obejrzeć. Na stronie każdej z nich znajdziesz opłaty za rok czesnego z internatem. Wziąłem na szybko jedną z pobliskich szkół ( i roczne czesne (bez opłat dodatkowych za rekrutację i pomoce naukowe, stroje) wynosi dla studentów międzynarodowych na ten rok szkolny bagatela $ -czyli na polskie prawie ćwierć miliona złotych. Zastanawiałaś się nad tym aby np. pójść do polskiego liceum i w 2 lub 3 klasie zapisać się na program rocznej wymiany? Takie programy funkcjonują. Nie są aż tak kosztowne a dadzą Tobie pogląd o życiu w USA Quote Link to comment Share on other sites Author Report Share Tak zapoznałam się ale wolalabym od razu na całe Liceum wylecieć. Poza tym czytałam że w niektórych szkołach powtarza się ten rok. Czyli rozumiem ze nie mam szans uczyc się w publicznym liceum? Quote Link to comment Share on other sites Report Share 54 minuty temu, Florka napisał: Czyli rozumiem ze nie mam szans uczyc się w publicznym liceum? Nie dluzej niz 12 miesiecy. I musisz placic, mimo ze to jest publiczne liceum. Koszt moze byc od 3 do 10 tysiecy dolarow. Plus czywiscie, za mieszkanie, jedzenie, transport i -- szalenie wazne w USA -- ubezpieczenie medyczne. Edited January 30, 2020 by katlia Quote Link to comment Share on other sites Report Share 32 minuty temu, Florka napisał: Tak zapoznałam się ale wolalabym od razu na całe Liceum wylecieć. To pozostaje ci liceum prywatne. Jeśli rodziców na to stać by ot tak sobie dla zdobycie doświadczenia zapłacić majątek to super, ale jeśli wiążesz jakieś plany związane z ukończeniem amerykańskiego liceum to dowiedz się zawczasu czy naprawdę warto się w to pakować. Quote Link to comment Share on other sites Report Share 55 minutes ago, Florka said: Tak zapoznałam się ale wolalabym od razu na całe Liceum wylecieć. Poza tym czytałam że w niektórych szkołach powtarza się ten rok. Czyli rozumiem ze nie mam szans uczyc się w publicznym liceum? Tak. Jest to w gestii dyrektora szkoły czy po roku wymiany zaliczyć ci ten rok czy skierować Ciebie do klasy niżej. Programy są różne i sposób zaliczania klas jest zupełnie inny w USA i w Polsce. Na 4 lata publicznego liceum w USA jako nierezydent lub jako nieobywatel nie masz szans. Quote Link to comment Share on other sites Prev 1 2 Next Page 1 of 2 Join the conversation You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Rekrutacja do wojska w USA. Osoba, która decyduje się wstąpić do amerykańskiej armii z myślą o podjęciu służby czynnej, podpisuje zazwyczaj kontrakt na 4 lata takiej właśnie służby i kolejne 4 lata w rezerwie – o ile oczywiście nie zechce pozostać dłużej „na etacie”.
Poznaj opinie byłych uczniów i ich rodziców związane z High School USA! Doświadczenia z pierwszej ręki najlepiej zobrazują oferowany przez nas o podjęciu programu High School jest jedną z lepszych, jeżeli nie najlepszą decyzją mojego życia. Wymaga dużo odwagi i poświęcenia ale doświadczenia, które przeżywa się z nowo poznanymi amerykańskimi rówieśnikami są nie do zastąpienia i warte swojej ceny. Również poznanie od środka całego systemu edukacyjnego wyjętego prosto z filmów jest niesamowitym przeżyciem. Dzięki temu programowi nie tylko zyskałem wiedzę na temat Stanów Zjednoczonych, tamtejszej kultury, nowych znajomych oraz dużo lepsze umiejętności w posługiwaniu się językiem angielskim. Przede wszystkim jednak poznałem bardziej samego siebie, odnajdując w sobie wcześniej niezauważone cechy, na które bym nie zwrócił uwagi bez tego cennego doświadczenia. Polecam każdemu!Kasia:Udział w programie High School całkowicie odmienił moje życie. Jestem teraz bardziej otwarta, z łatwością nawiązuje nowe kontakty. Poprawiłam swój angielski i przeżyłam niesamowity czas. Poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi z różnych krajów, z których z większością przyjaźnię się do dziś. Spróbowałam i nauczyłam się wielu nowych rzeczy przez ten rok. Jeśli ciągle się wahasz czy wziąć udział w programie High School czy nie, ja zdecydowanie polecam Ci taki wyjazd. Poszerzysz swoje horyzonty, nauczysz się o wiele więcej niż w polskiej szkole, a przy okazji będziesz mógł realizować swoje pasje! Spróbuj, otworzysz sobie naprawdę wiele możliwości na przyszłość i przede wszystkim będziesz zadowolony ze swoich Zuzi:Na początku wahałam się, czy wypuścić moje dziecko w świat na tak głęboką wodę. Ale uznałam, że muszę pomóc córce w realizacji jej marzeń. Nie spodziewałam się jednak takich rezultatów, program przerósł moje oczekiwania i wpłynął niezwykle pozytywnie na naszą córkę. Dzięki wyjazdowi do USA stała się bardziej niezależna i pewna siebie, rozwinęła w sobie chęć poznawania świata. Jej angielski nigdy nie był na tak bardzo wysokim poziomie, jak po powrocie z wymiany. Moja córka zdobyła naprawdę cenne doświadczenie. Zaobserwowałam też, że staje się dorosła i bardziej wyjątkowe doświadczenie w życiu, że możesz wyjechać i uczyć się w innym kraju, nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić. Dzięki programowi możesz się rozwijać i budować nowe relacje z rodziną i przyjaciółmi. Stajesz się otwarty, bardziej tolerancyjny i niezależny, doceniasz różnorodność. Uczysz się jak radzić sobie w trudnych sytuacjach ale przede wszystkim poznajesz i odkrywasz siebie na nowo. Jesteś silniejszy i wiesz, że zrobiłeś dla siebie coś USA wyjechałam po pierwszej klasie liceum i trafiłam do małej miejscowości w Texasie, gdzie wszyscy mieszkańcy się znali, byli bardzo serdeczni i przyjaźni. Podobało mi się to gdy zawsze ktoś pytał mnie jak się czuję. Mogłam poznać amerykańską kulturę i zostałam częścią wspólnoty. Prawie codziennie były organizowane różne lokalne wydarzenia, na które chętnie chodziliśmy z moją Host Rodziną. W szkole miałam bardzo ciekawe przedmioty, trenowałam też w drużynie lekkoatletycznej i gimnastycznej oraz miałam zajęcia z teatru. Do Polski wróciłam jako inna osoba, przede wszystkim z otwartymi oczami na świat i różne możliwości, które on oferuje. Znikło dawne zamknięcie się w sobie i nieśmiałość. Stałam się przebojowa i bardzo polecam wyjazd na program High School USA. Nowi znajomi, zdecydowana poprawa języka i wspomnienia na całe życie gwarantowane. Profesjonalny personel służy pomocą na każdym etapie przygody. Dzięki wzięciu udziału możesz samemu przekonać się jak wygląda życie amerykańskiej rodziny od środka oraz czy amerykański High School rzeczywiście wygląda tak jak na filmach. Tylko od Ciebie zależy, czy poznasz przyjaciół na całe życie i ile tak naprawdę wyciągniesz z całego również:Małe miasteczka są fajne!HS USA oczami licealistki z Polski
4WqZ. 6rkr11uwf9.pages.dev/1476rkr11uwf9.pages.dev/3376rkr11uwf9.pages.dev/1696rkr11uwf9.pages.dev/3276rkr11uwf9.pages.dev/2496rkr11uwf9.pages.dev/2166rkr11uwf9.pages.dev/926rkr11uwf9.pages.dev/2966rkr11uwf9.pages.dev/225
szkoła w usa klasy